środa, 24 września 2014

Ciarki w Ambasadzie




W myśl zasady, że trochę kultury jest lepsze niż w ogóle (choć gorsze niż zbyt dużo), ruszyła się Polonia na poniedziałkowe przedstawienie w Ambasadzie.
Tym bardziej, że na zaproszeniu stało jak taur, że szczególnie zapraszają Młodych Widzów.

Dzieci nasze, polsko niepolskie, tym bardziej potrzebują Brzechwy w życiu.
Przybyliśmy (prawie) tłumnie i zaskoczyliśmy Artystkę; podobno się dzieci nie spodziewała...





 Ale zagrała tak, że dzieci czuły się gwiazdami.

 Niby było na wesoło, bo tu biuścik, tu Bielicka, pomiędzy Abecadło z pieca spadło, ale, jak poleciała Tuwimem na smutno, to wbiła publiczność w krzesła obite tkaniną.
Pani Agnieszko, dziękujemy.
Za mało Kwiatów Polskich w Bukareszcie!

P.S. Podobno Kabaret pojechał w dalszą trasę polonijną. Polecamy Polakom w innych krajach!

czwartek, 18 września 2014

Cotroceni - oaza ciszy w zgiełku


Pośrodku Bukaresztu, pomiędzy hałaśliwymi ulicami, na których drogowcy nie malują już nawet pasów, bo po co, stoi Perełka.

Kiedyś klasztor, potem pałac królewski, po wojnie radosna siedziba komunistycznych harcerzy, a teraz w jednym skrzydle muzeum, a drugim dom prezydenta.
Ceaușescu, postanowił go nawet odnowić i użyć jako hotelu dla znajomych, lecz trzęsienie ziemi w 1977 pokrzyżowało te plany, i remont przeciągnął się do 1989r.
A nie był to dobry rok dla Nicolae...

Pałac otoczony parkiem jest naprawdę jednym z ładniejszych miejsc w Bukareszcie. Jest dostojny, nieczęste zjawisko pośród licznych brzydactw tego miasta. 

Nowo powstałe Radosne Polskie Kółko Turystyczne odwiedziło budynek wczoraj. Miałyśmy szczęście, pani przewodnik była udana.

Jak zwykle w Rumunii, nie można po prostu wejść i zwiedzić.
Trzeba umówić się telefonicznie na wizytę in Inglisz, na czas zwiedzania trzeba zostawić Bardzo Ważnemu Panu dowód i trzeba mieć 27 Lei.
Trzeba też ubrać papućki szpitalne i trzeba trzymać się grupy.

Ale warto!

Czy są lepsze muzea na świecie?
Ależ tak!
I co z tego...
W Bukareszcie,  Cotroceni is a must!

Więcej szczegółów tu: http://www.muzeulcotroceni.ro/engleza/index_eng.html







niedziela, 14 września 2014

Rumuńskie rozdwojenie jaźni

W Bukareszcie weekend na ludowo...


Od piątku do dzisiaj trwa BALKANIK Festival:
http://www.balkanikfestival.ro/ ,
który otworzyli Polacy śpiewający po rumuńsku!

Zespół Čači Vorbama z nieprzeciętną wokalistką. Szkoda, że grali jeszcze w trakcie dnia, koncert w świetle dziennym zawsze traci na pałerze!
Festiwal, jeszcze mały, ale z potencjałem! Organizacja prawie bezbłędna, piło się i jadło za żetony, opaska na ręku, świeże powietrze, skoczna muzyka, barwne stragany z hand made biżuterią i ciuchami.
Inżynier Mamoń byłby usatysfakcjonowany,  prawie każda kapela gra piosenki, które znamy za sprawą Bregovića.
Minusem jest na pewno brak toalety, trzy tojtoje na parę setek pęcherzy wypełnionych piwem...
No i odkrycie roku: Rumuni nie lubią tylko Cyganów, ich kulturę, za to, uwielbiają!
Im więcej skrzypek, akordeonów i obrotów kolorowych spódnic, tym bardziej tłum szaleje!
Gwiazdami nie były zespoły zagraniczne, lecz lokalne zespoły cygańskie, z wokalistą w stanie przedzawałowym,  potrzebującym przerwy co drugi utwór, i dziewczęciami z licem jak malina i jeszcze barwniejszymi pasami na spódnicach!
Ja tam wolę sekcję dętą, ale i tak było fajnie!


W upalną niedzielę odbył się też Rural Fest, gdzie przekonałam się, że Rumun lubi stać w kolejce....
Bez słowa protestu stali w kilometrowych ogonkach za kawałkiem sarmala. Duża również okazała się cierpliwa i 40 minut stała w ogonku za trdelnikiem, który, jak nas zapewniono dzisiaj, wcale słowacki nie jest, że niby węgierski.... Tak czy inaczej, pełna satysfakcja Dużej! Warto było postać w upalnym popołudniowym słońcu dla uśmiechu wypełnionego pszenicą z cukrem!

Targ ogromny, skwar również. Polecam zaliczyć go rano, wtedy, podobno można dostać Michałka na stoisku Ambasady Polskiej. Dla nas została jedynie wystawka keczupu pikantnego, pasztetu i smalcu w sreberku. Do pooglądania!
Dużo ludzi, dużo towarów, ogólnie, męcząca impreza.
Do kalendarza 2015, Balkanik Festival http://www.balkanikfestival.ro/en/index.html  na pewno TAK!

Rural Fest...
No nie wiem,  może, ale niekoniecznie!








niedziela, 7 września 2014

A może Muzeul Militari



Nie tylko dla chłopców...


Działa, działeczka, rakiety, czołgi, samoloty, mundury, helikoptery, lufy, pagony i radary.


Do wyboru, do koloru

Duże, małe i pstrokate...


Stare, starsze i najstarsze





W dziale lotnictwa samoloty ponad stuletnie....

I  Tom Cruise właśnie wysiadał ze swojej maszyny...


Wstęp kosztuje 10Lei za dorosłego, 2,50 za młodzież, copii do 6lat wchodzą gratis...
Zaletą muzeum jest fakt, że 80%ekspozycji jest na dworze, można biegać, dotykać i bawić się w wojnę.
Więcej szczegółów na: http://www.mapn.ro/smg/muzeumilitar/

A na koniec zagadka:

Gdzie schowana jest ciężarówka?



czwartek, 4 września 2014

Transfăgărășan Mur Chiński pośród dróg....





Potęga wymaga poświęceń....
Ale czym jest życie ludzkie w obliczu wielkości Wodza!

Nie ma co gadać, to trzeba zobaczyć:



Po 6 minutach filmu, Rumunia staje się oczywistym wyborem wakacyjnym, czyż nie?


poniedziałek, 1 września 2014

Waaakacje.......

http://www.ksl.com/?sid=21947467

Każda mama, expatka czy Eskimoska kocha początek szkoły. Rumuńskie Francuzki, tak się cieszą, że co rok, przed powrotem milusińskich w ramiona centralnie sterowanej instytucji, urządzają wielki PIKNIK. Z winem.
Że niby dla dzieci.....


Szkoła francuska zajęcia zaczyna, jak zwykle, inaczej ale Bukareszt ogólnie już załawkowany!
System rumuński podobny do polskiego. Po reformie, szkołę zaczynają 6latki, i uczyć się muszą całe 10lat. Wcześniej obowiązkowe było 8....
I tak dużo, medycyna trwa 6!
Mają podstawówkę, gimnazjum, liceum,szkoły zawodowe, technika i maturę.  System, jak gdyby znajomy, choć nie do końca.
Po 16 roku życia, dla wytrwałych jest liceum drugiego stopnia. A potem studia. Albo i nie...
Wszystko na koszt państwa, oczywiście.
Co ciekawe, kształci się prawie 50% społeczeństwa, co nie świadczy najlepiej o długości życia Rumuna.
Kiedyś Rumuni byli świetnie wykształceni (wiem z przekazów, może urban legend) teraz, trudno stwierdzić. Jedno jest pewne, w kwestii języków kładą nas na kolana.
Ale tego, akurat, szkole nie zawdzięczają.
Tyle, że to już zupełnie inny temat!